sobota, 5 maja 2012

Rozdział 3 (cz. 1)

Treść wiadomości pozostawionej na poczcie głosowej:
"Yyy... Cześć. Tu Louis. Chciałem Ci powiedzieć, że... pomyliłem się spotykając się z Tobą. Wróciłem do swojej narzeczonej. Przepraszam... Byłaś tylko piękną pomyłką."
Nie płakałam dlatego, że wrócił do tej swojej dziewczyny... Płakałam, dlatego że nie będę miała za co zjeść, gdzie się umyć itd.
- Co jest ? -usłyszałam głos Camille zza swoich pleców. Nic nie mówiłam tylko dałam jej do odsłuchania wiadomość.
- O. J.A. P.I.E.R.D.O.L.E... - skomentowała.
- Dokładnie. Jesteśmy skończone.
- Wcale nie jesteśmy. Czas na plan "b". - uśmiechnęła się chytro , jak to miała w zwyczaju.
- Co znowu ?
- Jesteś w ciąży.
- Co? ! - wybałuszyłam oczy z niedowierzania. - Nie, nie posunę się do tego...
- Albo ciąża, albo śmierć.
- A co będzie, jak nie będzie widać brzucha, którego nie będę miała w czasie, gdy powinnam mieć ? - zapytałam.
- Przed tym właśnie wydarzeniem okradniesz Lalusiowategeo. - znów posłała ten uśmiech.
- Z tobą schodzę na psy...
- Wolisz zdechnąć pod tym mostem ? - postawiła mnie pod ścianą.
- Niech Ci będzie.
- I o to chodzi. Dobra, bierzmy się do roboty. - napisałyśmy do Louis'a sms'a.
" Louis, odsłuchałam wiadomość i zrozumiałam, że nie chcesz mieć ze mną do czynienia, ale musimy pogadać. Tu nie chodzi o... nas. Chodzi o coś poważniejszego." - po chwili dostałyśmy odpowiedź.
" Dobrze. Może być w tej kawiarni, w której ostatnio byliśmy o 12 ?"
"Ok" - z Camą przybiłyśmy sobie piątki i zaczęłyśmy próbować wywołać u mnie płacz.


Pamiętnik Louis'a

Lilly już na mnie czekała. Była cała zapłakana, wyglądała tragicznie. Nie miałem pojęcia o co może jej chodzić. Przecież wyraziłem się jasno. To już koniec. Wróciłem do Eleanor i jestem z nią szczęśliwy.
- O co chodzi ?
- Nie bardzo wiem od czego zacząć...
- Nie mam wiele czasu, więc powiedz prosto z mostu.
- Jestem w ciąży. - "NIEEE !!!!" - to właśnie krzyczał głos wewnątrz mnie. Nie, nie, nie... To nie może być prawda. Chociaż... równie prawdopodobne może być, to że to nie moje dziecko.
- Je-je-jesteś pewna, że to-to moje... ? - jąkałem się, jak małe dziecko.
- Z tobą straciłam dziewictwo, więc... nie ma innej opcji. - odpowiedziała, a mnie ogarnęła furia. Wstałem i chciałem już po prostu wyjść, ale coś mnie zatrzymało. Przecież ona będzie matką mojego dziecka... Potrzebuje domu.
- Lilly... Nie możesz zostać pod tym mostem...
- Nie mam wyboru. - odpowiedziała, ale ja czułem, że w myślach błagała o dom.
- Jeśli chcesz, to mogę znaleźć ci jakieś miejsce...
- Byłabym wdzięczna. - uśmiechnęła się szczerze. Tak naprawdę, to nie wiedziałem, gdzie ją zalokować. Na pewno nie w domu moim i Eleanor. O właśnie... Jak ja wytłumaczę to Elce ? Jestem skończony... A wracając do nowego domu Lilly, to chyba będzie mój pokój w "domu one direction". Wyprowadziłem się z niego do Eleanor. Coś czuję, że długo to ja tam nie pomieszkam.
- Choć. Idziemy po Twoje rzeczy.

1 komentarz: