poniedziałek, 23 lipca 2012

Wyjazd / Urlop

Dziś w nocy jadę nad morze Bałtyckie, więc nie będzie rozdziału przez najbliższy tydzień. Można będzie mnie znaleźć w Dźwirzynie, obok Kołobrzegu (Boże ! Będę 20 kilometrów od Dawida Guetty ;] <Haha xd Moje refleksje są przerażające>) Nie sądzę, zeby ktoś chciał mnie odwiedzić xdd

Zmieniając trochę temat, w końcu odnalazłam, jaki będzie prawdziwy sens tego bloga. Dowiecie się czytając, ale wierzcie mi, to będzie poważny temat.
Pozdrawiam !!!

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 6

    Po przesłuchaniu zgodnie z umową poszłam z Sophie na kawę. Nie będę kłamać, dobrze nam się rozmawiało, jednak nie powiedziałam jej, że jestem w udawanej ciąży, nadal jestem narkomanką, chociaż ostatnio wytrzymuję i... Dżizas, tak naprawdę nic jej nie powiedziałam, ona myśli, że ja jestem normalna ! Nie wie o 1D, o niczym nie wie ! Za to sama mi opowiedziała, że jej mama jest policjantką, co zdążyłam zauważyć, a tata prawnikiem, czy coś. No tak, świetna rodzinka. Ciekawe, czy w domu, na kanapie mają "miejsca parkingowe" wyznaczone dla inwalidów itd. Okazało się, że mieszka niedaleko mnie, czyli domu 1D. Jakieś 3 przecznice. Sama jesnak wyplątałam się z tego i nie powiedziałam gdzie mieszkam.
    Po pół godzinnej rozmowie i wypiciu kawy poczułam, że coś się dzieje. Odczułam niezbyt miłą "niespodziankę". Ostateczna reakcja to był wylot ze stolika, przy okazji przewracając krzesło i zaszczycenie toalety swoją obecnością. Przemyślając to nie mogłam się zatruć. Co najwyżej kawą. No bo jak można zaglądać do lodówki w domu, kiedy mieszkasz z Niallerem ? Nie do końca opłacalne.
- Lilly, wszystko OK ? - dopytywała się przez drzwi do kabiny Sophie.
- Taaa, jest ok. - wytarłam usta papierem toaletowym, inaczej mówiąc "srajtaśmą" i wyszłam z kabiny, po czym przepłukałam buzię.
- Może odprowadzę cię do domu ? - zaproponowała, jednak wiedziałam, że to nie jest nalepszy moment. Może nie powinnam zdradzać, że mieszkam z 1D ? Nie może, a napewno.
- Niee, nie idę do domu. Muszę pojechać do mamy do pracy, a to na drugim końcu Londynu, więc trochę mi to zajmie. - wymyśliłam wymówkę na poczekaniu.
- No dobrzee. - szybko pożegnałam się z S. i poszłam w kierunku domu. Jednak wcale nie zamierzałam tam pójść.
    Wiatr rozwiewał moje niesfornie rozpuszczone kosmyki. Taa... I znowu ten moment. Idziesz po ulicy i nie wiesz gdzie się podziać. Nie chciałam iść do domu. Przy chłopakach jakoś dziwnie się czuję. Czuję się, jakby uważali mnie za dziwkę, ale... Co ja mam zrobić ? Powiedzieć prawdę ? Wtedy byłoby jeszcze gorzej. Wtedy ich obrzydzenie do mnie byłoby o wiele większe, ale gdybym naprawdę była w ciąży, to czym sobie zasłużyłam na taką opinię u chłopaków ?
   Te całe przemyślenia nie miały zamiaru dać mi spokoju. Już zaczynała mnie boleć głowa i zrobiło mi się gorąco. Oparłam się o ściane jakiegoś budynku i poprostu nastała ciemność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Nareszcie się obudziłaś... - usłyszałam czyjeś słowa z wyraźnym oddaniem ulgi, gdy tylko rozchyliłam powieki. Rozejrzałam się. Białe ściany, a po lewej czyjaś twarz. Trochę to minęło zanim rozpoznałam tą osobę. Nareszcie doszłam do wniosku, że przy szpitalnym łóżku siedział Harry.
- Co się stało ?
- Zasłabłaś niedaleko domu, akurat szedłem do Tesco. - wytłumaczył mi Loczkowaty. Nie odpowiedziałam.
- Idę pogadać z lekarzem. Zaczekaj tu. - powiedział przerywając chwilę niezręcznej ciszy.
- Jakoś nigdzie się nie wybieram...

                                         Perspektywa Harrego
- Wiedzieliście, że panna Lilly jest  w ciąży ? - spytał lekarz, gdy tylko zaczęliśmy rozmowę.
- Tak. Wiemy.  - odpowiedziałem krótko.
- Te zasłabnięcie mogło być spowodowane wysiłkiem, lub zwykłym "Nie mam ochoty na śniadanie.". Możesz już zabrać swoją dziewczynę do domu.
- To nie jest moja dziewczyna. Jestem przyjacielem.
- Dobrze. W każdym razie za chwilę dostaniecie wypis. - Wróciłem do Lilly i przekazałem wiadomości od lekarza.
- Ciąża... - cicho wyszeptała. Wyglądała jakby była w szoku, ale dlaczego ? Przecież doskonale wiedziała, że jest w ciąży. O co tu chodzi ?
- No dobra. Już możemy wrócić do domu.
- OK. - odpowiedziała. Jednak nadal wydawała się być nieobecna.
__________________________________________________________________
 Łoch ! Party chard ! Meg napisała rozdział. Szok. No dobra bejby. Przechodzimy do rzeczy. Tak straszliwie się jaram tymi 5 komentarzami ostatnio :D No i przepraszam, ze nie pisałam z miesiąc, ale nareszcie mam wenę !
No to dedyk dla Dusi za zrobienie nagłówka (ten jest tynczasowy, ten na stałe będzie gdy pojawią się wszyscy bohaterowie) i dla Ali, tak na udany pobyt  w Dani.