poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 2

- Musimy Cię przyszykować. - powiedziała Camille.
- Nie rozumiem po co się tak starasz...
- Jesteś głupia czy tylko udajesz ? - wzruszyłam ramionami. - Chodzi o to, że on ma kasę, a jak się w tobie rozkocha, to może cię weźmie do siebie.
- A ty mi pomagasz bezinteresownie. Patrz bo uwierzę...
- Hehe. Jak on pomoże ci, to ty pomożesz nam. - uśmiechnęła się chytro.
- Dlaczego to ja mam go zdobyć ?
- 1. Podobasz mu się. 2. Spałaś z nim.
- 1. Bez komentarza. 2. Byłam naćpana. - Poszłyśmy do jakiegoś hotelu, w którego łazience przemyłam twarz i umalowałam się kosmetykami skradzionymi przez Camę. Gdy byłam gotowa Camille podprowadziła mnie pod London Eye, gdzie czekał już Louis.

- Witaj ! - uśmiechnął się.
- Cześć.
- Spacer czy kawiarnia ?
- I to i to. - zaśmialiśmy się i poszliśy do kawiarni.
- Chcesz jakieś ciastko ? - zaproponował.
- Chętnie, może być szarlotka. - Lou złożył zamówienie i zaczęliśmy gadać.
- Powiedz coś o sobie.
- Mam matkę podelkę, ojca prawnika, wszyscy się kochamy, mamy śliczny domek i pieniążki. - wybełkotałam z ironią.
- No, a tak na serio ?
- Naprawdę chcesz to wiedzieć ?
- Mów.
- Rodzice są bezrobotnymi pijakami, a ja uciekłam z domu, bo... nie wytrzymałam. Nie wytrzymałam przemocy w domu. - Louis zrobił smutną minę. - A co myślałeś ? Ja mam prawdziwe powody do ćpania.
- Nawet mnie nie znasz... - burknął.
- To teraz ty coś o sobie powiedz.
- Znasz One Direction ?
- Eeem... no, nie mam komputera, TV, fona... skąd mam niby znać to One Direction ?
- To popularny boysband, którego jestem członkiem. - uśmiechnęłam się i pomyślałam "No to mam szczęście." Flirtowaliśmy, później poszliśmy na spacer. Było... hmm... fajnie. Ni więcej na ten temat nie mogę powiedzieć.

                                            Pamiętnik Louis'a
3 lipca - wtorek
    Dziś znów spotykam się z Lilly. Ma dom i rodzinę jaką ma, a raczej nie ma, ale... spodobała mi się. Jest inna. Wiele dziewczyn rzuciłoby mi się na szyję ze świadomością, po odebraniu wiadomości, że jestem sławny i mam kasę. Li zaeragowała na to zwyczajnie. Jedno mnie trapi... ona jest ćpunką. Ja spróbowałem tylko raz po rozstaniu z Eleanor, a Lilly niestety jest w to już ostro zamieszana. Może gdy lepiej się poznamy spróbuję ją z tego wyciągnąć.

                                              Pamiętnik Lilly
10 lipca - wtorek - tydzień później
   Już od tygodnia spotykam się z Louisem. Jest fajnie, ale... to jednak nie są prawdziwe randki. On co prawda o tym nie wie... Muszę udawać, albo zdechnę z głodu pod tym durnym mostem !
- Pić mi się chce... - jęczałam podczas upału.
- To idź do tego swojego Louis'a. - burknął Chris.
- Dobry pomysł. - odpowiedziałam i odeszłam od pozostałych. Wyjęłam z kieszeni telefon i zobaczyłam, że ktoś (najprawdopodobniej Louis) nagrał mi się na pocztę. Odsłuchałam wiadomość, telefon wypadł mi z ręki, usiadłam na trawie i jak jakaś histeryczka zaczęłam płakać.
__________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale mam taką załamkę, że głowa mała. W każdym razie jutro wyjeżdżam do babci, na wieś, a tam nie ma internetu, wię najbliższy rozdział pojawi się dopiero w piątek.
Dedyk dla Dusi ;**
 Liczę na komentarze i pozdrawiam.
   

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 1

2 lipca - poniedziałek
- Zostaw mnie ! - krzyczała matka. Tak właśnie wygląda moje życie. Bicie, krzyki, wykorzystywanie przez ojca. Chciałam ratować matkę, ale ... czy ona mnie ratowała, gdy ojciec mnie gwałcił ? No właśnie nie. Spakowałam do plecaka kilka rzeczy i uciekłam z domu. Bez chwili namysłu poszłam w stronę mostu. Tam oczywiście zastałam moich dobrych znajomych.
- Siema młoda ! Choć do lasku ! - krzyknął Chris.
- Daruj sobie... - mruknęłam. - Macie towar ?
- A jakże inaczej. - Camille podała mi skręta. Zaciągnęłam się i odleciałam. Gdy już mniej więcej doszłam do siebie zauważyłam , że podszedł do nas jakiś nieznajomy. Nie wyglądał na kogoś podobnego do nas. Był ubrany w czerwone rurki i białą koszulkę w paski. Chłopaki z naszej "paaczki" zazwyczaj nosili dresy albo coś w tym stylu.
- A ty to kto ? - zagadnął Mathew.
- Nie pytaj. Poprostu pomóż. Podzielicie się ?
- Nie potrzebujemy tu takich... - powiedziałam ze wstrętem.
- Zapłacę. - powiedział przybysz.
- To zmienia postać rzeczy... - powiedział Chris. -  Siadaj. - poklepał ziemię obok siebie, a jednocześnie naprzeciw mnie. Laluś wyjął z kieszeni niezłą sumkę, wręczył ją Chrisowi i usiadł na wskazanym miejscu otrzymując od Ch. skręta. Obserwowałam go z nieufnością. Po chwili Camille odezwała się:
- Wyluzuj... - i podała mi kolejną dawkę narkotyków. Te były mocniejsze. Kiedy wszyscy byli już znacznie rozbawieni koleś do mnie podszedł i powiedział:
- Jestem Louis. - zaczął mnie całować. Nie odmawiałam, szczerze mówiąc wszystko było mi obojętne. "I tak mam już spieprzone życie. Gorzej nie będzie." Louis zaczął mnie rozbierać, a dalej to już wszystko samo się potoczyło.
   Gdy oprzytomniałam Louis'a już nie było.
- Zostawił coś dla Ciebie. - powiedział Chris podając mi jakąś kartkę. - Byłem zazdrosny. - spojrzał na mnie "rozbierającym" wzrokiem.
- Daruj sobie...
- Powtarzasz się.
- Nie moja wina, że trudno to Ci wbić do głowy. - westchnęłam i spojrzałam na kartkę od Louis'a.
" Musiałem już wrócić do rzeczywistości. Przepraszam... wiem, dziwnie wyszło. Nawet nie wiem jak masz na imię i kim jesteś, ale... poczułem coś więcej. Chciałbym Cię kiedyś jeszcze spotkać... Zadzwoń. 686838733
                                                              Louis xx "
- On jest głupi, czy tylko udaje ? - powiedziałam. - Przecież to jasne, że jeśli jestem biedna i śpię pod mostem to nie mam telefonu. - rzuciłam kartkę obojętnie na ziemię.
- Może jednak warto spróbować. Koleś ma kasę, a my niedługo zdechniemy z głodu. - powiedziała Camille. Spojrzałam na swoje wychudzone dłonie.
- Nie mam telefonu. - odpowiedziałam.
- Ojejku. A Londyn jest już tak zacofany, że nie ma budek telefonicznych... - odparła z ironią.
- Kochanie. Chyba mnie nie opuścisz. - powiedział i wyciągnął do mnie rękę Chris.
- Człowieku ! Może i kiedyś coś było, ale tylko przez prochy ! - po chwili pożałowałam tych słów, bo zbliżenie się do niego byłoby świetną okazją żeby wykraść pieniądze od Lou. - Ale możemy zostać dobrymi przyjaciółmi. - przysunęłam się do niego i dość zręcznie wyciągnęłam z jego kieszeni kasę.
- My z Camille idziemy na spacer. - mrugnęłam do blondynki i poszłyśmy na miasto. Rozmieniłam banknoty na drobne i zadzwoniłam do Louis'a.
- Na imię mam Lilly i możemy się spotkać i poznać. - powiedziałam, gdy chłopak odebrał.
- To... ty ?
- No, a kto może dzwonić...
- Do mnie dużo osób dzwoni. - zaśmiał się.
- Haha, bardzo śmieszne. Kończę. O 15 obok London Eye.
_______________________________________________________
Liczę, że się Wam spodoba !

sobota, 21 kwietnia 2012

Bohaterowie

Lilly - 17 lat. Mieszka w Londynie. Jej rodzice są alkoholikami, a ona nie może znajeźć swojego miejsca na ziemi. Ojciec ją bije, a czasem zdarza się, że wykorzystuje seksualnie. Sprzeciwności losu skazały ją na to, że stała się narkomanką.Jest polską Directioner.

Sophie - 17 lat. Jest utalentowaną plastycznie i wokalnie dziewczyną. Już niedługo zaistnieje w opowiadaniu.
Anne - 17 lat. Nieziemsko śpiewa. Tak jak Sophie niedługo pojawi się w opowiadaniu.



Alice - 17 lat. Tak jak Anne i Sophie uwielbia śpiewanie. Tak jak pozostałe dziewczyny niedługo poznamy ją w opowiadaniu.


One Direction - Niall, Zayn, Liam (18 lat), Harry (17 lat), Louis (19 lat)