środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 7

                                                       Pamiętnik Louis'a
13 lipca - piątek

    No pięknie. Piątek trzynastego. Wydawało mi się, że był on wczoraj. Ta... 'ważna sprawa' El była jednym zdaniem. "Jestem w ciąży." Nie no... dwójka na raz. Ja się dobiję. Dosłownie. Byłem wściekły. Nawet nie chciałem tego dziecka. Wiem, że to okrutne, ale... kto chciałby mieć dwójkę dzieci naraz z dwoma kobietami , będąc na szczycie sławy. Już nawet nie wiem co mam robić. Niedługo El zapewne się dowie o Lilly... I wszystko się zawali jeszcze bardziej. Nie wiem dlaczego, ale wolałbym żeby dziecko którejś z dziewczyn było kogoś innego, niż ja.


                                                    Pamiętnik Lilly
    Od rana, a raczej od 1 w nocy, czego raczej nie można nazwać rankiem siedziałam w łazience. Powód ? Chyba oczywisty, jeśli jest się w ciąży. Ta... To miało być tylko "udawanie", a się okazuje, że to wszystko prawda. Nie no, zajebiście. A teraz dylemat. Czyje to  dziecko ? Lou czy tego gościa, co mnie zgwałcił ? Nie no, ale chyba objawy ciążowe pojawiają się kilka tygodni później, a nie dzień po stosunku. Już nie wiem...
- Kto jest w łazience ? - usłyszałam zza drzwi głos Liam'a. Wstałam z chłodnej podłogi, otarłam łzy i otworzyłam drzwi.
- Marnujesz światło. - spojrzał na zegarek. - Już całą noc i ranek.
- Było pilnować swojego kolegę, żeby nie robił mi dziecka ! Jakim prawem jesteś wobec mnie taki okrutny. Bez grosza współczucia. Jak już jestem w ciąży i rujnuję życię Lou, to od razu muszę być dziwką. Ale ja kochałam Louis'a tylko niestety on tylko udawał, byłam tylko pocieszeniem podczas kłótni z Eleanor. Nie chcę dla was źle ! W czym jestem gorsza od ciebie i twoich kolegów ? Powiedz mi! To wcale nie moja wina, że nie mam pieniędzy i rodziny. Wy poprostu mieliście szczęście, a ja zostałam wyrzutkiem !- rozbeczałam się i pobiegłam do pokoju. Wściekłość mnie opanowała. Miałam ochotę roznieść Londyn. Chwyciłam walizkę i spakowałam kilka rzeczy. Wybiegłam z pokoju, już miałam chwycić za klamkę drzwi wyjściowych, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego.
- Co ty robisz ?
- Wyprowadzam się. Już mam dość trzymania się tu na litość. - wybełkotałam przez łzy.
- Choć tu. - powiedział spokojnie i przyciągnął mnie do siebie. - Nie wyjdziesz z tąd tak łatwo.
- Really ? - powiedziałam próbując się wyrwać.
- A żebyś wiedziała. - odpowiedział. - Nie dam ci odejść.
- A to niby czemu ?
- Bo Cię kocham.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sorry, że krótki, ale miałam taką wredną zachciankę skończyć w tym momencie ;p
Proszę o komentarze, bo tak patrząc na poprzedniego bloga 'Spiral love' , to aż mam żal w sercu, że nie ma tu tyle komentarzy co tam : (